Rozmowa
– Boję się Ciebie, wiesz? – siedzący na spróchniałej kłodzie Kren wyglądał jak cień człowieka – Boję się jak cholera…
– Dlaczego? Przecież nie zrobię Ci nic złego – Amaterasu stanęła tuż przy sześciu świeżo usypanych kopczykach i wykonała nad nimi serię gestów – niech spoczywają w pokoju…
– Średnio mi się widzi ten pokój. Ciekaw jestem kiedy będę zmuszony do zabijania współbraci w imię tego, czym się stałem? Jak daleko to jeszcze nas zaprowadzi? Puki co nie chcę nawet domniemywać tego jak wiele zła wyrządzimy w imię jakiegoś dziwnego dobra…
– Dziwnego? Kren… Czasami wydaje mi się, że nie pojmujesz sytuacji. Przecież nie mamy wyjścia. Ani Ty ani ja, tak na prawdę. Oboje znaleźliśmy się w dziwnej sytuacji, gdzieś daleko poza obowiązującymi konwenansami. Teraz ogranicza nas tylko sumienie.
– Sumienie, które musi zaakceptować zdradę? – kapłan wstał, spokojnym krokiem przeszedł ku największej z mogił. Spojrzał przed siebie pustym wzrokiem szaleńca – Najpierw wszystko, co mogłem kochać zmieniło się w potwory, monstra i duchy, a potem okazało się, że nie ma sensu dalej walczyć, bo ci za których walczyłem wcale nie byli godni zaufania… Najpierw zdradzono mnie, a potem ja sam zdradziłem swoje ideały, bratając się z nim – Kren wskazał ręką pół-demona przeglądającego zdobyczne łupy.
Nad zniszczonym opactwem w środku martwej głuszy zapadał zmierzch. Światło bijące od Amaterasu rozjaśniało mrok wokół i rozpraszało nieprzyjemną mgłę. Cienie powoli wypełniały las. Ostatnie czyste życie zgasło tutaj dawno temu. Wiedzieli o tym oboje, podobnie jak oboje zdawali sobie sprawę z tego do czego prowadziła ta cała historia.
– Może masz rację – bogini zaśmiała się sarkastycznie – ani Ciebie ani mnie nie powinno tutaj być. Nie powinniśmy nawet rozmawiać. Tymczasem zdaje się, że jesteśmy na siebie skazani – Amaterasu wymownie spojrzała na ręce Krena… – Jestem Twoją nemezis, czy tego chcesz czy nie. I niezależnie od tego, co stanie się potem my nie stracimy siebie z oczu.
– To wcale nie taka zła perspektywa – te słowa zaskoczyły boginię – przecież w końcu wiele nas łączy. – Kren spojrzał jej prosto w oczy – Oboje wiemy, jak wiele…
Amaterasu przytaknęła, po czym zaczęła się oddalać, nim jej blask zniknął pochłonięty przez głuchą ciszę martwej nocy odwróciła się i zapytała:
– Dlaczego się mnie boisz?
– Bo wiesz co chcę zrobić, a ja wiem, że mnie nie powstrzymasz.
Jej cień rozpłynął się w powietrzu.
Kolejna tajemnica. A właściwie cały stos tajemnic…
Po prostu słodko. Dobrze, że pół-demon takich problemów nie ma. Ale jak Ci się uda ten numer co kombinujesz to sprzedaj mi patent. Szkoda, że takie fajne historie piszesz a poza mną i Molsonem nikt nie wie o co biega…
Ale pisz dalej 🙂